
Rak pęcherza, o którym mniej się mówi niż o nowotworach prostaty czy nerki, wciąż jest w Polsce rozpoznawany zbyt późno, co wiąże się z wyższą umieralnością — mówili eksperci podczas konferencji zorganizowanej w Warszawie j przez fundację „Wygrajmy Zdrowie” i Polskie Towarzystwo Urologiczne.
Rak pęcherza moczowego to czwarty pod względem częstości występowania nowotwór spotykany u mężczyzn, a dziewiąty — u kobiet. W Polsce rozpoznawany jest średnio u 6 tys. osób rocznie.
– Aby poprawić sytuację pacjentów, należy rozpocząć od kwestii podstawowej, czyli diagnostyki, ponieważ w przypadku raka pęcherza moczowego szczególne znaczenie ma właściwe rozpoznanie i rozpoczęcie odpowiedniego leczenia w początkowej fazie choroby — powiedział Szymon Chrostowski, prezes fundacji „Wygrajmy Zdrowie”.
– Typowe objawy raka pęcherza — mówił prof. Zbigniew Wolski, prezes PTU — to obecność krwi w moczu (krwiomocz), naglące parcie na mocz i ból przy oddawaniu moczu. W zaawansowanych stadiach pojawia się chudnięcie, niewydolność nerek i przerzuty.
Rakowi pęcherza sprzyjają czynniki zawodowe (np. praca w przemyśle chemicznym czy gumowym, ale także zawód fryzjera). Dalej palenie papierosów — tytoń odpowiada nawet za połowę zachorowań. Także przewlekłe drażnienie spowodowane przez zapalenie czy założony „na stałe” cewnik ma podobne działanie. Są też rakotwórcze substancje zawarte w żywności — na przykład sztuczny słodzik — sacharyna — mówił prof. Wolski.
W rozpoznawaniu raka pomocne są analiza moczu, — szczegónie cytologia — oraz ultrasonografia (UST). Podstawowe znaczenie w dokładnej diagnostyce ma cystoskopia, czyli oglądania wnętrza pęcherza za pomocą odpowiedniego wziernika. Wiele mniej zaawansowanych nowotworów można usunąć endoskopowo — mówił prof. Marek Sosnowski, konsultant krajowy w dziedzinie urologii.
Szczególnie pomocna w przypadku pacjentów z rakiem wysokiego ryzyka jest cystoskopia w świetle niebieskim połączona z podawaniem znacznika fotodynamicznego. Dzięki metodzie fotodynamicznej można uwidocznić wszelkie ogniska nowotworowe. Niestety, obecna refundacja ze strony NFZ nie pokrywa nawet połowy kosztów stosowania znacznika fotodynamicznego.
Jak jednak zaznaczył prof. Andrzej Borówka, kierownik Kliniki Urologii Europejskiego Centrum Zdrowia w Otwocku, problem nie tyle w dostępności najnowszych metod, co w organizacyjnych niedociągnięciach. Nadal chory, którego zaniepokoiła obecność krwi w moczu, bywa długo leczony przez lekarza rodzinnego „na zapalenie pęcherza”.
Zanim lekarz rodzinny przekaże go urologowi (do którego trzeba odczekać w kolejce), nowotwór może się rozwinąć w sposób znacznie utrudniający leczenie. Jacek Gugulski z Koalicji Organizacji Pacjentów Onkologicznych zauważył, że oczekiwanie na wizytę u urologa może trwać od trzech do sześciu miesięcy. Póki się to nie zmieni, trudno mówić o lepszych wynikach leczenia onkologicznego.